Rynek drobiu: Ceny poniżej kosztów produkcji.
Jeszcze do niedawna zainwestowanie w hodowlę drobiu było strzałem w dziesiątkę. Jak grzyby po deszczu wyrastały kolejne fermy hodowlane na terenie całego kraju. Dziś większości z nich grozi bankructwo. Ceny oferowane przez ubojnie są znacznie poniżej kosztów produkcji, a utrzymanie ptaków przecież kosztuje. Ponadto wiele zakładów ubojowych zawiesiło skupy i w kurnikach pozostaje dużo niesprzedanego drobiu, któremu grozi przerośniecie.
Aktualnie za dostarczone do skupu kurczaki brojlery oferowane są ceny od 1,80 do 2,10 złotych za kilogram. Za kury płacą jeszcze mniej bo od 1,20 do 1,70 zł/kg.
Eksperci prognozują, ze jeśli sytuacja cenowa na rynku drobiu się nie poprawi, to może dojść do likwidacji rodzimej produkcji, która jest niezbędna celem zabezpieczenia żywnościowego kraju. Dlatego zdaniem hodowców niezbędne jest uruchomienie przez rząd działań pomocowych.
Kurze fermy pod kreską. Skąd tak fatalna sytuacja? Stan na 1 grudnia 2020
Z największego producenta mięsa drobiowego w Europie możemy już wkrótce stać się jego importerem. Plagi jakie w ostatnim czasie spadły na właścicieli drobiowych ferm w postaci najniższych w historii naszego drobiarstwa cen żywca kurcząt rzeźnych, drastycznej podwyżki cen pasz oraz ptasiej grypy mogą spowodować, że większość z nich zmieni profil produkcji. Szczególnie, że upadają nie tylko fermy hodowlane, ale również wylęgarnie i za chwile na rynku będzie brakować materiału rozrodczego.
Hodowcy – alarmują. Oferowane obecnie przez ubojnie ceny są znacznie poniżej kosztów produkcji, a pasze z tygodnia na tydzień drożeją. Jeszcze do niedawna tonę soi można było kupić za 1400 złotych, a dziś kosztuje już 2000 złotych. Natomiast za dostarczone do slupu kurczaki brojlery płacą nam od 1,80 do 2,30 złotych za kilogram. To znacznie poniżej granicy opłacalności, która zaczyna się od 3 złotych z za kilogram. Według Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz głównym powodem złej sytuacji polskiego drobiarstwa jest epidemia koronawirusa i spowodowane nią zamknięcie sektora hotelarsko-restauracyjnego.
Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów drobiu i Pasz.
Szczególnie dotkliwe – dla naszych producentów drobiu są ograniczenia wprowadzone w Unii Europejskiej, gdzie eksportujemy około osiem na dziesięć wysyłanych za granicę kilogramów drobiu. Efektem bardzo złej sytuacji drobiarzy w naszym kraju są zatory płatnicze oraz postępująca dysfunkcyjność rynku. Polega ona na tym, że zakłady mięsne i ubojowe nie chcą kupować żywca od producentów, hodowcy nie chcą kupować piskląt od zakładów wylęgowych, a wylęgarnie nie chcą odbierać jaj od dostawców. Chociaż głównym powodem zapaści polskiego drobiarstwa są następstwa epidemii COVID-19 to trudno się oprzeć wrażeniu, że do i tak złej sytuacji sama branża także dokłada swoje trzy grosze. Po pierwszym ataku wirusa SARS-CoV-2 większość krajów europejskich ograniczyła produkcję drobiu. W Polsce produkcja drobiarska rosła.