Zgodnie z kalendarzem chwilkę temu przyszła wiosna. Nie czekała na oklaski, obudziła kwiaty lasu liściastego, wypędziła złotooki i biedronki ze strychów. Przywabiła ptactwo z zimowisk i znowu zniknęła. Jak co roku przyszła wiosna i mamy śnieg! Drzewa owocowe w pogotowiu ściskają pączki kwiatowe. Forsycja już prawie żółta ze złości, że co roku jak kwitnie to pada śnieg. Za niedługo Święta Wielkiej Nocy i może znowu będzie padał śnieg. Kapryśny ten nasz klimat.
Ale w tym roku mamy nieco odmienny problem, oto „podstępna gadzina” zakradła się do naszego bezpiecznego azylu i ani myśli się wynieść. Nie wiadomo jak długo przyjdzie się nam zmagać z zarazą, ale jeśli nie zastosujemy żelaznej konsekwencji we własnym postępowaniu, będziemy się długo z nią męczyć.
Nie będę rozwijał tematu zarazy, bo wszystkie media są co godzinę naładowane informacjami o wirusie. Niedługo, jak w dowcipie- 12:00- TV- wirus, Radio- wirus, Internet- wirus, godzina 12:15- boję się otworzyć lodówkę…
Dla tych wszystkich, którzy nie mogą się przemieszczać a z okna mają widok tylko na domy i ulice, pocieszenie w postaci kilku zdjęć prawdziwej wiosny. Przyroda mimo zawirowań jest niewzruszona w swojej konsekwencji. I oby tak zostało.