Święta Łucja głosi, jaką pogodę styczeń przynosi - to jedno ze starych przysłów polskich. Tradycja przekazywana w Polsce od pokoleń , że oto dziś rozpoczyna się przewidywanie pogody na cały następny rok bo przecież : Od Łucyi dni dwanaście policz sobie do Wilii, patrz na słonko i na gwiazdy, a przepowiesz miesiąc każdy. I choć dziś wielu z nas patrzy na to z przymrużeniem oka, to przez stulecia była to jedna z lepiej sprawdzających się długoterminowych prognoz pogody. Trzeba było tylko uważnie przyglądać się pogodzie podczas całego dnia i skrupulatnie notować wszelkie zjawiska pogodowe jakie wtedy wystąpiły. I już gospodarze i gospodynie wiedziały czy wiosna wczesna czy późna, ciepła i słoneczna a może deszczowa...? A lato jakie , bo przecież sianokosy i żniwa....A przymrozki pierwsze kiedy, bo warzywa zebrać trzeba... " Nasadzać" kury, kaczki czy gęsi dziś czy za dwa tygodnie, żeby „ mieć zielone „ czy puścić na łąkę? Siać po Wielkanocy czy przed ? A kiedy z wysadkami w pole ......
Kiedy robili to moi pradziadkowie czy babcie chodziłam koło tego jak zaczarowana wybiegając na podwórko i co 5 minut przynosząc informację , z której strony wieje wiatr i że nadal świeci słońce. Nie pamiętam kto nudził się szybciej intensywnym opisem bieżącej aury ONI czy ja . Pewno ja , bo dziecko szybko znajduje zamienny temat. Ale to było coś niesamowitego kiedy w trakcie moich późniejszych ferii czy wakacji spędzanych na wsi wracaliśmy do sporządzanych wspólnie zapisków i Babcie mówiły z satysfakcją: No tak jak zapisane, tak samo.
Potem obserwacje od św. Łucji robił mój Tato i Sąsiedzi, ale coś zaczęło się lekko psuć w prognozach, szczególnie tych związanych z latem ( a przecież to wakacje !!!) i zaangażowanie wszystkich malało z roku na rok. Tradycyjnie ja odpadłam pierwsza. Absolutnie nie interesowała mnie pogoda Luci ( Santa Lucia ), bo przecież są pogodynki.
Tyle tylko , że pogodynkom wyposażonym w doskonały sprzęt i korzystającym z danych satelitarnych też jakoś długoterminowa prognoza pogoda z reguły nie wychodzi. Podobno ( cytuję za Panią z PAN) prawdopodobieństwo sprawdzalności długoterminowej prognozy jest na poziomie sprawdzalności przepowiedni indiańskich szamanów z końca XIX w. Pewnie to żart, ale w tym roku sprawdzę czy to aby nie prawda ). Od dziś aż do Wigilii ,wzorem naszych przodków, będę obserwować pogodę . Zachęcam Wszystkich do powrotu do korzeni i oddechu od przedświątecznego zabiegania przy obserwowaniu przyrody. A jak by mi tak w ogóle nie wyszło to przecież i tak nie będzie to wina metody czy moja, a tylko tych intensywnych i ciągłych zmian klimatu....... : )).